piątek, 31 października 2014

Dźwięki

Litery zmieniające się w zdania, kilkanaście, kilkadziesiąt zdań bez końca, sterta stron i książek. Wchodzę i widzę strony ponumerowane, podkreślone, zagięte w które włożone są liście, zakładki. Przechodzę dwa metry dalej, siadam i widzę najgrubszą z nich, gdzieś środek miedzy 378 a 500- ną. Tytuł "Wczoraj". Słuchałem francuską piosenkę, miałem słuchawki prawą i lewą.
Skierowane były do środka, wszystko było do środka, było miło w środku- nie na zewnątrz, bo jak na zewnątrz? To "miło" było tylko moje, nie wychodziło na zewnątrz, nie obejmowało nikogo prócz mnie. Nie objąłem przez to żadnej kobiety. Wyjąłem lewe ucho, by być w środku, nie na zewnątrz. Wreszcie przestałem. Patrzyłem tylko. Wszedłem do autobusu ośmiu kółek i zobaczyłem te strony z liczbami. Spotykam żywe książki, żywe dźwięki, żywych milczących ludzi.










środa, 29 października 2014

Nie określanie rzeczywistości to dobry pomysł. Rzeczywistość niech będzie to przestrzeń bez końca, bryła otwarta. Rzeczy, które każe sobie czynić człowiek wynikają z podświadomego ponaglenia, są potrzebą. Według nich postępuje człowiek. Całość pytań, myśli samego życia i bycia, tego, że jestem, że jestem - To czyni, iż ujście tego może przybierać formy, które można usłyszeć, zobaczyć. 
Świat wewnętrzny - to myślenie i pewne ludzkie funkcjonowanie, pragnie być widziane, bo jest ono w człowieku. Bo jest człowiek. Bo jest.



piątek, 24 października 2014

Człowiek!, Jest niemożliwością by człowiek przyjął przykazania, wynikające z nich normy moralne,
etyczne, by wziąć, przyjąć je za "swoje" jeśli je tylko usłyszy, jeśli to będzie wpisana w niego
tylko zasadność konieczności przyjęcia ich jako nakazu.
Bez rozumowania dlaczego!?, a przede wszystkim, jeśli ich nie pokocha!, jeśli nie dostrzeże w
nich miłości i jedynego celu swojego życia, jeśli wręcz całości jaką jest człowiek nie
podyktuje pod to, jako jedyny słuszny porządek istnienia- powołania.
I gdy owy porządek zostaje ożywiony poprzez wole, pragnienie wówczas nie ma możliwości
by było to oderwane od Stwórcy - Boga- Ducha Świętego, który to działa za przyzwoleniem
za przyczyną tej naszej woli w Nas!, tak, że wszystko, co z pozoru ludzkie nie jest nasze, lecz skądinąd. Wówczas nasze serce, patrzenie, wzrok, dusza jest odbiciem Jezusa, naszego
pięknego pierwowzoru istoty bożej. Wówczas w człowieku którego widzimy w nas jawi się dobro, piękno, prawda i tylko tu istnieje pokój. Tylko „tu” w tej rzeczywistości w wolności lgnie każde ludzkie serce, winno. Można pytać dlaczego tak się dzieje? - tylko pośród tego istnieje ogniskuje prawda o nas, dlatego tak bardzo ożywczością w nas są piękni ludzie, mający odwagę, rozważność, piękno spojrzenia, piękno życia, które winno pociągać, taka jest potrzeba każdego ludzkiego serca. I Jest to wielki trud. Istotnie jest to droga każdego.


Wiara czym jest?!. Wiara jest pewną drogą do Boga, dążeniem do niego!, tak, że łaską Boga a moją decyzją postanawiam wejść na drogę wiary, tak, że sam Bóg zsyła mi całość tego, co wypełnia tą przestrzeń wiary. Gdybym miał od niej odstąpić, od tej konkretnie drogi do Boga, ludzkie serce nie jest wstanie odstąpić od Boga samego, od jego istnienia, tak jak i odstąpić się nie da od samego człowieczego żywota. Bowiem szukać ciągle w jakiś sposób będę, tak, że to wszystko gdzieś budzi myśli, rodzi pewne przekonanie, że Bóg jest, co z kolei każe mi wejść na drogę wiary.
Jeśli by złączyć tą całość w jedną przestrzeń to dostrzegamy drogę wiary na którą człowiek się decyduje i w niej to ogniskują się rzeczy, zdarzenia które dozwalają widzieć Boga - to one są treścią wiary jako drogi do Niego samego, to okazuje się, iż to moje szukanie jest istotnie tym samym czym jest wiara jako wybór drogi do Boga. Bądź jeszcze inaczej, to moje pragnące tęskniące serce, to wszystko czym jestem, kim jestem, zyskuje miarę łagodności i prostoty, ukojenia na drodze wyboru wiary. Tak jakby to sam Bóg mi mówił, iż wszystko jest nim!, wszystkim jest On. Ta droga poznania po co jest człowiek? - droga rozumu, droga poszukiwań własnych, jest przestrzenią daną człowiekowi od Boga. "Wszystko mówi o mnie, lecz tu będziesz najbliżej mnie". A ta najdalsza z dróg jest również szukaniem mnie.


czwartek, 23 października 2014

Istnieje zawieszone w próżni naszej świadomości, drzwiami nazywane serce - rzeczywistość, której klucze stają się tak ludzko nieosiągalne. Wyciągnąłem przed siebie dłonie, słowa rozplywają sie jak słodkość. Zabierz mnie, całego mnie. Nigdy nie oddając mnie samemu sobie. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. Z najmniejszą cząstką siebie. Czy ta dziwność, która mi czasami towarzyszy w jakkolwiek sposób może zbliżyć się do poczucia, współodczuwania bólu jaki za sprawa człowieka dotykał Ciebie, dotyka?. Zastanawiam się która z tych rozmaitości, które mi zsyłasz, uczuć, stanów, talentów, możliwości, chcesz bym zachował?. Która z nich jest prawda do zachowania?.


 


Czyżby wszystko działo się z przypadku?, ostatnio byłem na wykładzie "o przypadku".
W każdym razie to, co uznajemy za przypadek jest ciągłą możliwością, że może się coś takiego przytrafić.
To co jest - Ci wszyscy ludzie, jeśli by kogoś poznać, wszyscy są możliwością wyboru. Oni wszyscy już istnieją w moim własnym życiu, te rzeczywistości ciągle się z sobą sprzężają, nie istnieją bez siebie. Przypadek jest każdą możliwością o jakiej myślisz dziś i jutro.
Człowiek ma dwie tajemnice. Pierwsza, że może zmierzać, może wędrować walczyć o szczyty, druga to taka że, nie jest to tak łatwe i chyba w tym wszystkim czymś dobrym, najlepszym dla niego jest to, iż w każdej chwili chwały i trudu, nie musi być sam, nie jest, i nie chce!.
 Świat każe nam być silnymi ludźmi, tak się zmieniał, że i kobiety muszą być silne, niezależne!, silne kobiety!, znalezione w potrzasku. Świat każe wszystkim być silnymi, mężczyzna bez słabości!, bez leku!, lecz, im bardziej słabi jesteśmy tym bardziej ludzcy!. Czasami w płaczu dostrzec możemy, z tego płaczu słabości myśleć można, jestem cały człowiekiem. Człowiek jest wspaniały jest to prawdą, lecz co się dzieje, gdy nam tej wspaniałości brakuje? i gdy nie potrafimy!?. Nadal, wręcz bardziej jesteśmy sobą niż wówczas gdy przypadła by nam wspaniałość! Chyba najpiękniej jawi się nam człowiek, gdy mówi, "ja nie potrafię", bo tylko takiego bez warunkowo można pokochać!. Słuszne zdaje się to moje przekonanie, że największym bogactwem człowieka jest dyscyplina jaką jest on sam, przemiany jakie w nas zachodzą, one to stwarzają grunt pod wszystko inne. Zmiany zachodzą, wszystko to zachodzi  we wnętrzu.

 

sobota, 18 października 2014

Klucz. Idący ulicą starzec w dłoni trzymał coś niewielkiego, coś tak małego, że trudno zauważyć by miał cokolwiek. Upadł, tak że to, co trzymał w dłoni upuścił.
Wstał i szybkim krokiem podniósł, znów niewidocznie skrył tym razem w ustach. Musiał przytrzymać to w dolnej części żuchwy, do czasu aż minie okolice- był uważny.
Minęła godzina. Wokół panowała cisza, wieczór był chłodny, szum liści, wiatr i mrok nie sprawiały by staruszek miał odstąpić od tego, co zamierzał zrobić. Wszystko było pewne, każdy krok czyniony był z jasno wymierzoną precyzją chirurga, który za chwile ma pociąć świnie, zjadła bowiem z nieuwagi upuszczoną przez młodą damę biżuterie, która warta była, co najmniej tyle, co tuzin świń, krowa i dwa koguty. Nagle zaczął biec, choć było to nadto niespodziewane - widok chwiejącego się staruszka, który usiłuje przyspieszyć kroku. Co dziwniejsze, robi to mimo truchlejącego ciała, jest w stanie wykrzesać z siebie tyle energii, co małe dziecko w pogoni za ostatnią chwilą zabawy.

Schował się, skrył za drzewem, wszedł do środka. Był przepełniony pewnością, że ktoś go obserwuje, ktoś obserwuje jego świat, jego struchlałą posturę. W tej całości jedynie przypominał starca, czy On naprawdę nim jest?. Przesiedział tak pół nocy, dopóki nie miał pewności, że to co go obserwuje, coś co zna każdy jego krok, nie oddali się. Słyszał szmery, dygające na drzewach liście i narastające poczucie, że ktoś go obserwuje. Promienie słońca wpadające raz po raz do wnętrza drzewa obudziły go. Wychylił lekko głowę i tylko wyszedł nieco się wycierając - jak mała psina wychodząca z kąpieli, nie był psiną - lecz był tylko nieco inny od całej tej reszty ludzi. Nagle poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego dłonią - nie był to ból. Z początku sądził, że to rana. Wertując kartami przeszłości wiedział, że choćby lekkie ukłucie szpilki wprawia w ból. Wiedział, że jego układ nerwowy funkcjonuje właściwie, choć nigdy nie bywał u lekarza specjalisty; sam się za takiego uważał.
Spojrzał jeszcze raz i domyślił się, że to co widzi, to wynik trzymania tego niewielkiego przedmiotu. Nagle jego dłoń zaczęła świecić. Spoglądając na nią zauważył -jakby patrzył przez dziurkę od klucza - inny świat. Był przerażony. Zaczął trzeć dłonią o dłoń. Sądził, że to tylko mu się śni, bądź postradał zmysły?, może zjadł nieświeży posiłek. Patrząc przez dziurkę od klucza, świat zaczął nagle niknąć z każdą chwilą pocierania. Zupełnie jakby włożony klucz zamknął drogę, przez którą wpadało światło do środka własnego świata. Po chwili wszystko wróciło do normy. Od teraz już nic nie było takie samo, jak wcześniej. Co jest prawdą, a co tylko iluzją w jego życiu? Kim jest On sam?. Tym bardziej dlaczego ciągle czuje się obserwowany, jak by ktoś miał wgląd w to wszystko, co mu się wydarza. Gdyby tak było, czy ten ktoś miałby mu sprzyjać czy wręcz przeciwnie pozbawiać nadziei?.
Od tej chwili wszystko, co widział, co usłyszał, każdemu poczuciu nie do końca dawał wiary.
Z każdą chwilą czuł, że to wszystko może być tylko próbą - nawet na to pytanie nie znajdywał odpowiedzi. Domysły i zamknięcie we własnych myślach… Czyżby mogły mu dać jakąkolwiek odpowiedź?. Wszystko, co mu się przytrafiało w tym świecie było nadto prawdziwe.

Ból był bólem, strach strachem, a to co miał czasami na głowie, był to tylko łupież - jego własny, tak jak wszystko wokół. Od teraz zaczął dziwnie i podejrzliwie patrzeć na ludzi, tak że gdy ujrzał...
Szła pewnego dnia ulicą mała dziewczynka. W dłoni trzymała cukierek i krzyczała, że zniknął jej nagle w ustach, a powinien nadal w nich być!. Pomyślał: "To musi być znak. Przecież cukierki od tak nie znikają". Pobiegł trzy przecznice dalej, wspiął się na drzewo i z wysokości siedmiu metrów czekał, aż dziewczynka przejdzie, aby ją zobaczyć. Promienie słońca powoli, lecz skrupulatnie - centymetr po centymetrze zaczęły barwić jego skórę. Wisząc, nie w myśl mu było by czynić to, co słyszał z opowieści - w tamtym czasie dalekie ludziom było przypiekanie sobie ciał promieniami - a może to On sam był na tyle staroświecki?.
Dziewczynki jak nie było, tak nie ma. Zszedł więc i w pobliżu alejki numer 12 zauważył leżącą plastikową rurkę do której przyklejony był owad.
Podniósł rurkę, schował do foliowego woreczka w swojej lewej kieszeni. Trzymał w niej niewielki przedmiot, który zrobił mu z ręki niby latarnię, dziurkę na klucz, przez który widział niestworzone rzeczy. Stał wpatrzony przez chwile w to wszystko, co go otacza mając nadzieję, że widok idącej przed chwilą dziewczynki nie był wytworem jego podświadomości. Zaczynał wątpić, czy to wszystko mu się tylko wydaje, czy jest to skrywana pod pozorami tajemnica innej rzeczywistości?, którą jak szaleniec musi odgadnąć?. Musiał to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Poszedł więc do swej komórki - nieco zwichrowanego od zeszłorocznej wichury domu - by tam odpocząć. Wyjął z kieszeni ten sam przedmiot od którego zrodziła się w jego umyśle wątpliwość – „O co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi”? - skrył go w najbardziej tajemniczym miejscu domu. Rok temu bowiem wichura sprawiła, iż wykopał czternastokilometrowy dół w piwnicy, by tam skryć się na wypadek gdyby możliwe było zagrożenie życia. W schowku ukrył tajemniczy przedmiot, a z nim to, co pozostało mu po idącej przez park dziewczynce - woń malin, unosił się wokół. Dłonie mu się kleiły, po czym poszedł je zmyć, wcześniej nie mogąc się oprzeć słodkości malin, bynajmniej smaku, a w cale nie lubił cukru. Zapadła noc. Godzina 6:40. Promienie wpadające przez okno zaczęły malować kształty na jego ścianie, później na twarzy, aż dotarły do oczu. Nie mogąc, a raczej nie mając ochoty wstać, zasłonił okno, po czym nagle promienie zaczęły wędrować tak, że znów skierowały swój wzrok ku niemu. Szybko rozsunął materiał, głowę wychylając przez okno. Wyszedł z domu. Zrobił kilka metrów, po czym lecący ptak zostawił mu na głowie nieprzyjemną woń."Tak, to dobry początek na rozpoczęcie tego zakichanego dnia" - rzekł. Rozmazał je po głowie, mając pewność, że to nie przypadek, choć zapach odchodów ptaka - jak się okazało - już wcale nie należał do przypadku.
Wrócił do swojej małej komórki. Musiał bowiem zmyć z siebie ten nieprzyjemny zapach. Już wtedy zauważył, że coś kierowało tym wszystkim, co go otacza i tym, co nadaje mu czas i miejsce. Pomyślał: „Dziś sprawdzę swoje ograniczenia, bowiem jeśli wszystko tu ma pewien kształt, który zależny jest od czegoś więcej niż dotąd rozumiana rzeczywistość, to może i on nie do końca jest tylko starcem?.
"Ej, Ty!!!, Tak do Ciebie mówię, do Ciebie który mnie teraz słyszysz. O co Ci chodzi?, powiedz mi to teraz, albo odczep się"! Zaczął nieprzerwanie biec przed siebie. Tak mijały godziny, a staruszek spostrzegł, teraz był pewny, że tu wszystko jest czymś innym, że staruszek nie jest starcem, mimo iż nim jest. Dwuznaczność ta doprowadziła by go do szaleństwa, gdyby nie to, że mógł - mimo tego starczego wieku - wykrzesać z siebie tyle sił, co więcej, nie widzieć śladu zmęczenia. Zostało mu zatem to, by zbadać wszystko, co dotąd budziło jego ciekawość, a czego w żaden sposób na tyle nie pragnął zgłębić. Po raz pierwszy - odkąd sięgał pamięcią - pozbawił się sterczącej, długiej brody, jakby była od zawsze częścią jego ciała, podobnie jak ręka czy nos:"Aaa psik..." – kichnął. "Czyżby to był pierwszy raz?" - pomyślał. Nagle spoglądając w lustro, spostrzegł coś niewiarygodnego, po czym zemdlał. Wstał, spojrzał jeszcze raz i znów zemdlał. Nieprzerwanie mdlał, po czym przestał. Jego twarz zupełnie się zmieniła. - "kim jestem"? – zapytał.
Nie miał żadnej zmarszczki. Głowa była teraz pokryta czarnym jak śmierć włosem. Nagle stał się młodszy, a po staruszku już nic nie zostało, poza niewątpliwie pamięcią, iż nim był.
Siadł zamyślony: -"O co tutaj do cholery chodzi"? Jedynie posłużył się pewnym określeniem, które - jak sądził - było najodpowiedniejsze w tej chwili. Nie czekając ani chwili, zszedł do piwnicy, by jeszcze raz spojrzeć na przedmiot, który musiał być z tym wszystkim jakoś związany.

Wziął go do swej prawej ręki i przesunął po ziemi. W tym samym momencie zauważył, iż linia zrobiona przez ten dziwny przedmiot zaczyna świecić, tak jakby się coś za nią kryło, co wcześniej dostrzegł na swojej dłoni. Zakreślając figurę, nagle znów zaczął widzieć - jakby przez dziurkę od klucza - pewną nieznajomą, tajemniczą przestrzeń. Przerażenie ustąpiło na rzecz ciekawości. Wiedział też, że musi to zrobić, zaryzykować -zemdlał."Gdzie jestem"? - to słowo nie schodziło z jego ust. Przedmiot zniknął, wokół niego było pełno zieleni, dźwięków, których wcześniej nie słyszał, wielkich drzew. Panował półmrok, powietrze sprawiało, że osoba nim przepełniona czuła, że żyje - było dostatecznie ciepłe, by skóra mogła nie zmieniać kształtu. Jednocześnie panowała wilgotność, rześkość, która nadawała wszystkiemu pewności, że to nie ułuda, zwłaszcza jemu. Począł iść, dotykać, czuć, wąchać, nadając prawdziwości wszystkiemu. Jego oddech się pogłębił. 

      Twarz, oczy, głowę całą jej zrosiło. Tak było dziś, wczoraj. Pytała dlaczego lecą i lądują tuż nad jej głową?- Nie ze złości, mogła się nie złościć, nie robiła tego. Dlaczego polubiła deszcz? - kap, kap, kap. Chodziła każdego ranka brzegiem morza, pozostawiała ślady stup, kładła się na ziemi, oddychała.
CDN.













wtorek, 14 października 2014

 O liniach. Widzę ją, jeszcze nie wiem jak. Czym jest to, co widzę?, co czuje?- Jeśli jest, to czemuś ma służyć. W człowieku samoistnie uruchamiają się pewne obrazy drugiej osoby, jest ona  - ta osoba określona przez zmysłowość. To powstaje, lecz istotnie rzeczywistość jest inna niż to, co zmysłowe, a przede wszystkim wyższością tu jest ta osoba, której to dotyczy, czy też przez którą coś mogło się zrodzić. Te linie są inne dla siebie, inne dla niego i dla niej. Są często inaczej, po dwóch stronach są : dla niej faliste, długie, niewyczerpane, dla niego krótkie, kręte, lecz mogą się złączyć w jedną. Chodzi o to by się złączyły, by się zamieniły miejscami, by były nie tylko własne. Nie zupełnie są takie.







sobota, 11 października 2014

Cisza, słyszę cisze, mimo, iż głosy nie milkną. Mimo, iż dźwięki wydaje wszystko i zawsze.
Świat jest dzielony na tysiące mniejszych światów. Każdy z nich wpada i przynależny do innego w swych częściach lub ledwie cząstce.



piątek, 10 października 2014

Każda chwila w życiu jest ważna! Przy jakkolwiek przejęciu się tym, co aktualnie robimy, mam na myśli, od ludzke zapracowanie, choć myślę zapewne o bieganiu - każda jest cenna. Obranie odpowiedniej perspektywy zdaje się być kluczem. Po co jestem?, po co sięgam?, chodzę?, oddycham?. Co mnie określa? - to jaki mam być  - Tęsknota?
Wdrapanie się, poznanie jakim stworzeniem jest człowiek. - Tak można!, można szukać tego!. 
Sądzę nawet, że wszystko, co nas dotyka, co boli, można i wobec tego stanąć gdzieś z boku i się temu przyglądać. Nie z obecną w nas trwogą, strachem, lecz odwagą i chęcią zmierzenia się z tym. Tak jest czyżby ze wszystkim?. Tak!, lecz nigdy nie mamy pewności, że czegoś nie zabraknie w nas, w Tobie. Człowiek jest czymś najwspanialszym na tym świecie, i wspaniale potrafi się mylić, zawodzić siebie, innych. Niemożliwością jest by umysł, rozum nie dostrzegał w tym, w tej całości Boga. Wówczas tylko to! pozbawione jest Pomyłki, błędu.
Czuje jedynie, że ktoś przysposobił mnie do posiadania takich oczu, twarzy, policzków -wyrazu twarzy, do posiadania ręki i nogi. Mam dwie ręce i nogi, lecz mógłbym to wszystko mieć inne, inną twarz i dłonie, lecz nadal byłbym taki sam. Mój uśmiech byłby tym samym-ciągle. To wszystko jest jedynie czymś, co mnie okrywa, co się nazywa i opisać to można słowami, lecz tego, co w środku nie sposób. To, to każe mi sięgać głębiej i właściwie ciągle tego nie znać i nie widzieć.

poniedziałek, 6 października 2014

Zapach. Każda kobieta jest inna. Nie ma kobiet posiadających te same kształty, nawet brak pewnej symetrii jest czymś, co budzi wewnętrzną zgodę i harmonie. Ludzki umysł, rozum podpowiada i szuka nie tyle linii ideału, lecz jego braku. Równość linii uznając za coś niepożądanego w pewien sposób. Wszystkie te krągłości i kształty jakkolwiek będące "podobaniem", lecz tylko ludzkim, okazują się - są pewnym ograniczeniem, lecz tylko dla człowieka. Cała ta fizyczność jest tajemnicą dlatego -wiem to od godzin przedpołudniowych - nigdy nie dopuszczę się liftingu, co znaczy - Chce być kiedyś pomarszczony i brzydki


czwartek, 2 października 2014

Pieszczota. Są kobiety, które kryją się, zdają się być równie nieuchwytne jak sarny. Przechodzą i wokół czuć rumianek. Mógłbym powiedzieć, że to rumiankowe kobiety, lecz nie zupełnie tak jest. Jedna z nich pewnego dnia miała dłonie jakich wcześniej nie czułem. Nie sądziłem, że istnieją. Były miękkie, tak bardzo, że miałem wrażenie, że gdy trzymane są-dotykają moich, to nawet jeśli miało by to trwać długo- ten dotyk- to i tak go- nie rozumiałem. Tak jak gdyby ta delikatność nie miała końca, jakby nie mogła się nazywać w określony sposób. Nie był to dotyk nawet pieszczotliwy, lecz koił, był najbardziej tajemniczy ze wszystkich. Pieszczoty wcale nie są "łatwe", to znaczy, bywają rożne. Można je dzielić na kategorie, podkategorie. Istnieją- jedne prawdziwe, inne, które się tam zbliżają, i jeszcze inne, które nigdy nie zaczną się nawet zbliżać. Jest też pieszczota nazwana kopniakiem-dosłownie kopniakiem. 


Kim jest Bóg?! Wpierw nasuwa się myśl- pytanie. Dlaczego można uznać, iż On istnieje w moim życiu?. To nazwane tu - moje życie jest właściwe, gdyż "ten Bóg" siła sprawcza jeśli zakładamy taki wymiar - będzie urzeczywistniała się nie tyle w poruszaniu całości świata, tak, że czuć można to dosłownie, lecz będzie to istnienie Boga urzeczywistniające się w tym konkretnym człowieku!.

On tu przychodzi, tu gdzie jest człowiek i gdzie stoi, gdzie i dokąd zmierza. I gdyby to konkretne życie było najciemniejszą z ludzkich dróg tu będzie Bóg. I tylko w prawdzie może się objawiać - prawdzie o tym konkretnym człowieku. Bo dlaczego kłamstwo mogło by Go przyjmować skoro On sam jest tylko prawdą?. 
Gdzie jest w tej chwili Bóg?, czy te słowa są życiem prawdy?. Te słowa nazywają te rzeczywistości, lecz one same są jeszcze dalekie od tego, póty nie będą żywe osobowo. Dlaczego możemy sądzić i uważać iż istnieje Bóg?.

 W jakich stanach umysłu, ducha, momentach, sytuacjach życia się objawia?,
Te rzeczywistości poznaje serce, umysł, lecz i one same gdyby nie zostały poruszone tylko przez Boga nie zdołały by nic ujrzeć, zmierzam, iż zasługa człowieka w tym zgubna. 
Jedynie pozwolić, by temu o czym mowa – co słyszalne nie przeszkodzić, by posłuchać, by zacząć słyszeć - a co najwłaściwsze, nie tyle powiedzieć tak, lecz nie mówić nie. 
Miałem obraz Boga, który mówi tak jak ja mógłbym i spotkać go twarzą w twarz, tak jak ludzi się spotyka. I w ten sposób nigdy nie widząc Boga napisze, iż jest to możliwe, wierze, że jest to możliwe by Go spotkać. 

Dlaczego Bóg jest!?, Bo ja jestem - ja sam, również , co istotniejsze - ja sam nie jestem Bogiem, ja sam się potykam i błądzę, ja sam jestem słaby i chce pytać, chce słyszeć i mówić chce, i tego jak rzadko, bądź jak często czynie to, sam nie wiem. Czy jest to dobra częstotliwość?, nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie jestem wstanie określić, czy miałbym być dobry?, czy jestem zgodny z tym, co jest prawdą serca, prawdą o mnie, prawdą o człowieku?. Skoro to wszystko jest takie nie doskonałe, kulejące, słabe. To musi istnieć coś doskonałego, i względem tej doskonałości ludzka natura obiera kierunek - winna obierać.Te rzeczy one same w pewien sposób nakierowują go na tą doskonałość, jednocześnie ta doskonałość musi mieć pewien wymiar ludzki, osobowy. Ta wyższość "doskonałości" wskazuje, iż zostałem obdarowany tym czym i kim jestem. Wychodząc od siebie, skoro posiadam tą wrażliwość zakorzenioną w sercu, to jednocześnie to od czego, kogo pochodzę, musi posiadać ten sam rdzeń. Z samego faktu tego, że jestem, wypływa to, iż musi istnieć Bóg! Z faktu pewnej myśli ludzkiej. Zatem z tej to tylko przyczyny, iż świat jest niedoskonały musi istnieć pierwsza doskonałość. I Ona stwarzając wszystko dla tej samej doskonałości jaką jest ona sama z siebie zaczęła istnieć ta „druga”, I tylko człowiek mógł sprawić to, iż ta pierwotna doskonałości zaczęła tracić swój pierwowzór w nim. I równie skoro jest i było to możliwe - ta sama siła doskonałości musiała przysposobić człowieka do aktu woli, którym mógł człowiek dysponować. Wszystko co złe pochodzi tylko od człowieka!, jest niemożliwe by mogło pochodzić skądinąd. Szerzej pochodzi od złego.

W tym i w wielu innych rzeczach o których nie wspomnę można powiedzieć i istnieje nawet taka potrzeba by mówić, iż Bóg istnieje. Jeśli Boga nie można zobaczyć twarzą twarz każdego dnia, jak zatem móc mówić, iż on istnieje? Z istnienia samego dobra można tak mówić, bo ono jest czymś więcej niż człowiek, sam człowiek. Więcej z miłości, która jest dziś może i zepchnięta o tyle, iż nie słychać rozmów na jej temat. Otóż gdybym dziś się narodził, lecz mógł rozumieć - przez słuchanie mógł poznawać świat, czy usłyszałbym o miłości?..
Dobro, ono zapala w człowieku duchową rzeczywistość, w szukaniu prawdy o sobie o człowieku, w otwarciu na to, co właściwe, dobre dla mnie jako człowieka, co jest potrzebą dla człowieka jak i indywidualnie, co ja postrzegam za dobre i właściwe dla mnie, to jest droga do Boga. Prawda i dobro to słowa, które wybrzmiewają niemalże w każdej literaturze, traktującej we właściwy sposób człowieka.Ta cichość serca skierowana na nie odkrywa czym są Prawda o człowieku  i dobro.

 Ludzkie serce jest delikatne, ono czuje, pierwotnie jest takie, choć ciężko się do niego dostać, trzeba rozbić po drodze wiele murów. To one są przeszkodą, by móc doświadczać przez człowieka danych mu rzeczywistości. W każdym człowieku zawsze będą istniały możliwe drogi by przez nie poznać to, co ma być poznane, co odkryte, co obdarowane, co miłowane.  

Kim jest Bóg?! czy człowiek zdoła wypowiedzieć cokolwiek, pragnąłbym, by mi sam o tym powiedział, kim ma być. Mimo wszystko to Ciągle tajemnica, Bóg jest tajemnicą szukającego Go serca, największą tajemnicą. Zatem nie sprosta człowiek nigdy by móc to wypowiedzieć. Jedynie Bóg wie kim jest, czego ja nigdy nie pojmę, nawet to, co ludzko dotykalne jest niepoznawalne nadto by mówić o początku -Bogu samym. Czyż to tak ma być, iż człowiek nie potrafi tego sformułować? jesteśmy zatopieni w oceanie Boga, będąc kroplą którą on wynosi. Bóg jest tajemnicą miłości. To ciągła tajemnica!. W Nim mamy jedynie życie!. Życie to słowo ma głębie. 

Rozumność, modrość poznaje Boga, lecz tylko serce go przyjmuje. Serce Boga dotyka ludzkiego słabego serca, które bije tylko dlatego, iż On Jest. Gdyby Boga nie było, gdyby teraz przestał istnieć, co jest niemożliwe w tym momencie wszystko by obróciło się w nicość.. Bo mimo, iż człowiek byłby daleko od Boga, iż by nie wiedział, iż jest. Nagle, braku Boga ludzkie serce by nie zniosło. Nie zniosło. Tylko Bóg, jego istnienie sprawia, iż każdemu z nas bije serce i kołacze ono, mimo, iż człowiek nie wie po co, to serce kołacze. 
Piekłem jest brak Boga.

Początek.
Pierwszą przegraną człowieka jest to, że zapomniał kim jest on sam.
Bo jeśli stworzeni jesteśmy na obraz i podobieństwo samego Boga to i sam człowiek, w nim to Jawi się Bóg - uniknąć moglibyśmy i odrzucam tu jakiekolwiek jeśli. Jedyne "jeśli" to, to: Jeśli człowiek przyjął by jedynie całą swoją  naturę, wówczas nie ma innej drogi, by tam ujrzał i widział samego Boga! Tego nie sposób zmazać, zaprzeczyć bardziej, bądź mniej krętą ideologią, poglądem. To zło czuje, że nie poprzestało iż człowiek odstąpił od Boga, lecz wyparł się od tej chwili, zaczął się wypierać samego siebie. A skoro wyparł się siebie i w sobie nie znajduje człowieka, jest tylko możliwe, by wrócił tam, idąc do źródła, które nadało mu to wszystko, kim jest on sam. I owszem początkiem stało się iż mężczyzna wyparł się siebie wpierw. Przestał być mężczyzną- człowiekiem i wyparł się tym samym kobiety. 
Wobec tego ten owy konflikt między męskością a kobiecością, że złe są kobiety, bardziej od mężczyzn i na odwrót, nie jest taki. Jedynie, który istnieje, to ten iż kobiety wypierają się siebie, tak jak mężczyźni to robią. Zatem samego człowieka. Wypierają się siebie, a zarazem czynią wszystko pod pozorami czegoś innego, by znów wrócić i zrozumieć kim jestem, jako kobieta i pytam o piękno swoje, lecz w istocie się go wypieram. A jeśli kobieta nie znajduje męskości mężczyzny, człowieka w nim, to dlatego iż sam się wyparł tego. W tym szaleństwie gdzież jesteśmy?. 
Tylko w Bogu źródło, i tylko w ponownym zaufaniu temu mężczyźnie i tej kobiecie, by wrócić do początku, to wszystko jest ciągle jednym- mężczyzna znów chce być mężczyzną, a kobieta kobietą i pragną tylko wrócić i ujrzeć siebie patrzących na siebie na których spogląda Sam Bóg. Próbujemy w tych własnych strzępach odbudować zapełnić siebie, istotę tego kim jesteśmy, i myślimy że dla samych siebie jesteśmy wrogiem, kiedy to jesteśmy lekarstwem w Bogu, i to nie w sile, bo ciągle będzie brakiem , lecz w słabości jej i jego znaleźć możemy męskość i kobiecość, bowiem istnieją dziś już tylko słabi mężczyźni i słabe kobiety na sposób ludzki i ludzko słabi. Przyjąć słabość własną by zyskać sile i przyjąć słabość kobiety by ja zyskać. Od kąd żyję ciągle mówiło się o istnieniu bądź nie Boga jakież to wszystko było oszustwem, że wierzymy bądź nie, a jeśli tak to słabi jesteśmy, nie ma w nas męskości i kobiecości, i by człowiek potrzebował jakiejkolwiek siły? że wiara by mu była do czegoś potrzebna. Kłamstwem jest dopuszczenie do takich rzeczy, bowiem coś z całą pewnością chciało, ktoś chciał by istniały takie dwie płaszczyzny i niezależnie od wyniku, człowiek był, pozostaje poza tym wymiarem, jako oddzielny byt. Ta dwu płaszczyznowość sprawiła, że człowiek znalazł się na zupełnie innej trajektorii, od tąd wszystko było tylko takie i zaczęliśmy szukać rzeczy nie wiadomo gdzie i jak, lecz przede wszystkim gdyby ktoś choćby rzekł "bądź uważny i przyglądaj się człowiekowi kim jest" - wszystkiemu, co zawiera się w nim, już tu znajdzie Boga. Czuje ze Bóg jest niewyobrażony, w szaleństwie dał nam wszystko, każdą rzecz świata byśmy poznali miłość!- Jego. Dał nam rzeczy od których uciekamy cale życie, których się boimy. Zły wie, że w tej ucieczce jest jego zwycięstwo, chce byśmy się nigdy nie smucili, nie płakali, A ty nawet jak zaprzeczysz samemu sobie będziesz płakał będziesz smutny i będzie Ci źle, Bo tak zakorzeniona jest w każdym z nas miłość,  tu znajdujesz Boga. A te rzeczy to zabrzmi dziwnie, lecz są piękne. Ostatnio bylem smutny, lecz nie był to smutek taki jak zawsze, moje serce było smutne i łzy one były inne, może dlatego że pierwszy raz pozwoliłem wejść i zobaczyć czym jest ten płacz i smutek. To jest niemożliwe, tak bardzo jesteśmy sercem z Jego serca, iż u szczytu upadku, gdy przegrywamy wszystko -przychodzi On!. I tu sensowne staje się powiedzenie, pochodzi ono z głębi, rdzeniem jest tu Bóg. Człowiek musi odbić się od dna, musi się stoczyć, lecz tu wszystko jest czymś innym niż powierzchowne wyobrażenie. 
W człowieku istnieją niesłychane, niestworzone siły w których jest Bóg. Człowiek przede wszystkim odrzucił siebie i tu zamknęły się ostatnie drzwi przed nim samym i od tej to chwili trudno człowiekowi być nawet i człowiekiem, samym sobą, z wielkim trudem jest by świętość była możliwa, nie wie, co to znaczy być człowiekiem, wszystkiego się boi strachu, lęku, słabości, gniewu, a przez to wszystko najbardziej jest z nim, najbardziej Bóg- Stwórca. Przez boże szaleństwo. Wypierając się zatem Boga wypieramy się samych siebie i odwrotnie wypierając się samych siebie wypieramy się Boga. Kiedy to wszystko się zaczęło, kiedy.?. Wiem, im człowiek zły, zgorzkniały jemu najwięcej i najbardziej brakuje miłości. I gdy zło zagarnia swoje plewy to tylko dlatego, iż miłości jest tak mało. A świat nie istnieje pusty ten brak jakakolwiek siła musi wypełnić, wręcz gdyby zła nie było miłość by musiała zastąpić inna siła. Lecz zło ono jest najbliżej dobra, najbardziej świadczy o braku miłości, lecz nie wolno nam wierzyć w zło, tylko tego nie może człowiek czynić. Jest Wiara Nadzieja I Najsilniejsza Miłość.
Zawsze mnie zastanawia jakim sposobem te linie łączące się niewytłumaczalnie tworzą określone kształty, skoro chwile wcześniej były nikłe. Co musi się stać i co zachodzi, że nagle nicość niknie, a możliwe jest stwarzanie?. W umyśle zachodzą procesy równe ruchom wszechświata. Musi być w tym obecny boży pierwiastek.



Rozważania o Pokorze. Nawet racja w pewnej kwestii jest niekiedy niepotrzebna
- może o nią zupełnie nie chodzić. Jakby zupełnie nie posiadała jakiejkolwiek miary, by się nad nią zastanawiać i by ona sama miała cokolwiek potwierdzać - Tak pokora potrafi przyjąć z większą siłą  sens dlaczego. Myślałem nad tą pokorą, cóż za trud przyznać się do pomyłki, gdy rozumowo jesteśmy wstanie poznać, że się myliliśmy - lecz przyjęcie pewnej rzeczy, nawet gdybyśmy mieli słuszność i w momencie, gdy nie rozumujemy to jest początek pokory.
Poza niepojmowaniem czy istnieje coś jeszcze?, i poza niezrozumieniem, czy istnieje coś jeszcze?. Istnieje tylko pewne rozumienie, które zachodzi w sercu i umyśle człowieka. Ludzkie życie jest ciągłym pretekstem do tego, by poznawać Boga. Treścią życia nie jest poznanie, tak jak treścią nie może być poznanie człowieka od początku do końca. 

W momencie w którym jest najtrudniej, w którym dostrzega się własne ograniczenia. W punkcie zderzenia się, zmagania się mojego "ja" z tym, co jest wewnątrz - gdzie drogą ku temu jest brama nazywana psychiką, dokonują się niesłychane zmiany w człowieku. Tylko tu możliwe jest coraz to głębsze poznanie siebie.

środa, 1 października 2014

Pod tym wszystkim, co zewnętrzne, co istnieje na tak zwanej powierzchni, co widoczne jest wpierw - pod tym wszystkim - ni mniej, ni bardziej kryje się człowiek. I jakkolwiek byśmy się trudzili, by za pomocą tego, co zewnętrzne, co przejawia się nam wpierw, by tym nazwać tego człowieka - dalecy jesteśmy od tego jaki i kim jest, lecz nawet wchodząc w tą przestrzeń wewnętrzną, jesteśmy bliżej, lecz nie wystarczająco, by mówić: "znam prawdę o tym człowieku". Czy zatem jest możliwe, by ją poznać?. Czy człowiek, drugi człowiek, jest do tego zdolny?. To poznanie człowieka w świetle obiektywnym na tym świecie jest w pewien sposób niemożliwe - Poznanie!, lecz poznawanie? -owszem. To ciągle jest możliwe. To zgłębianie człowieka. Patrząc zatem z tej perspektywy, stan, gdy mówimy o drugim człowieku, że jest określony -Jest nieprawdą. On owszem jeśli tego pragnie, tu to słowo jest kluczem. On ciągle się staje, ciągle ten proces psychiczno - duchowy w nim zachodzi. Proces dany człowiekowi. I dalej - to w tym indywidualnym człowieku scalić ma się ten prawdziwy on sam.
"Może"- słowo określające pewną możliwość, którą, nie jesteśmy wstanie ustalić, by mieć pewność, że się coś wydarzy. Zatem, co mogło by to uczynić?. W świecie ludzi takie słowo winno nie istnieć, jest niemożliwe, a mimo to istnieje. Ono igra sobie z człowiekiem, a człowiek daje się schwytać w te pułapki własne. Zupełnie inaczej, jak w przypadku słów tak, lub nie.

Nie spodziewałem się, że można tęsknić za określoną myślą, za tą myślą, która potrafi coś zmienić, gdy się za nią podąży. Tym bardziej okazuje się, iż pochodzenie myśli jest nieokreślone czasem, częstotliwością. I sama treść- jej nie można przewidzieć.
Czy wypada mówić?, czy zostaje już tylko nasłuchiwanie, bądź samo tylko słyszenie?. Język służy do mówienia, podobnie jak wzrok do patrzenia, lecz bardziej dostrzegania.

Człowiek, bynajmniej jest to możliwe, żyje najbardziej jak może z kimś pomówić, lecz ciekawe jest też to, gdy nie mówi nic, milczy. Pytanie, czy ma milczeć?, czy mówić i kiedy?, które to momenty mają być tym, a tym. Ten balans między jednym, a drugim jest czymś właściwym. Jest on niesłychanie trudny, lecz wówczas i milczy w tajemnicy i mówi tajemniczo.


Czy było możliwe bym zapomniał?. Odwiedził mnie kuzyn - dobrze zrobił. Te ludzkie ruchy niekiedy zdają się być bardzo słuszne. Nie planowaliśmy szczególnie wieczoru, ja bynajmniej nadto nie planuje, bo wszystko się samo dzieje, wszystko żyje, będąc pośród tego wszystkiego nadto nie muszę się silić będąc w "tym życiu". I męska natura? przyzwyczajenie? - to tylko pewna pomoc obrazowania, bynajmniej ja czynie z niej użytek. Myślałem, powinniśmy się napić- podświadomość i kupiliśmy najmniejszy, bo zaledwie mililitrów było jak dla średnio wyrośniętego psa by go upić. Ta niewielka ilość sprawia, iż to ja panuje, bardziej niż pies nad alkoholem. Nie wspomnę, że było kilka wersji. Ta pierwsza wyszliśmy ze sklepu bez mililitrów, bo nie ma takiej potrzeby, i cofnęliśmy się w czasie, i znów podjęliśmy decyzje zgoła inną, słuszną jak ta poprzednia. Film, tak to dobry pomysł. Obejrzymy film, dobry film!, aż tu nagle czar pryska cały blok jest pozbawiony prądu!!!!! - perspektywa do rana. Pierwsza myśl: "cholera", każda kolejna była inna. Świecenie, okazało się, że moja komórka nie nadaje się do takich rzeczy, że świeczki nie ma w domu pożyczyłem od sąsiada wraz z plastikowym przedmiotem na nią. Komórka zaczęła "wysiadać", lecz była świeczka na pół kuchni dająca światło. Czy to jest dobra perspektywa odwiedzin?, Lubie rozmawiać - tak to nie tylko przyjemność, co jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie, rozmawiać z drugim człowiekiem. I nie tyle, że to miało by być nieobecne, tak nigdy nie jest, lecz, to zderzenie z brakiem światła, filmu postawiło mnie przed pewnym faktem. Jesteśmy tylko my i nic poza tym, i nic nam do cholery wreszcie nie przeszkadza, Nic. I, że to wszystko przesłania te rzeczy, które powinny być na pierwszym miejscu. To jest bardziej ziemskie niż cokolwiek innego. Ciemność to pewien żywioł w obliczu, którego człowiek może stanąć, to natura stworzenia i ona styka się z inną naturą - samym człowiekiem. Noc, można poczuć pewną obcość, lecz ona jest czymś tak pierwotnym!. Ciemność, pośród niej światło i dwójka facetów mogących mówić. W tej ciemności gdzie widać było oświetlony blask twarzy było więcej nas niż w tym wszystkim wcześniej. Tak było wiele lat temu, gdzie człowiek bardziej poznawał istotę świata, niż mógłby być jej pozbawiany. To wszystko jest tylko czymś, co przeszkadza, co jest poboczne, co można wykorzystać, lecz stwarzanie zawsze będzie bliższe - to gdy, wyjdziemy o 1:46 nocą i zaczniemy iść w którąś ze stron świata, mówiąc o tym, co niesie, ta tajemnica. Noc jest jak szept dla potrafiących słuchać, noc jest tęsknieniem, noc jest dla zakochanych i tęskniących za sobą ludzi, noc to marzenia. Jest dzień, by życie mogło trwać, jest noc, by oblec je tajemnicą. Noc jest jak szepty zakochanych ludzi. Dlaczego skończyłem tak?, Zakochani ludzie są zawsze bliżej gwiazd!. Niebawem 14.
Nagie ciało kobiety jest piękne!. Słowo naga jest - ma w sobie powab niezwykłości - czuje jakby miała, powinna ją dotyczyć pewna nienaruszalność. Obnażona, ze swej tajemnicy!.
C.S. Lewis - "Ciało kobiety kryje w sobie tajemnice nie do odkrycia!".
To prawda, choćbyśmy nie wiadomo jak byli ciekawi tej nagości, chłopcy są jej ciekawi - Mężczyźni znajdują się gdzie indziej. Nigdy nie poznamy tej tajemnicy, a ta nagość, którą szukamy, nie odsłoni tego, co winno być odsłonięte, co winno być odkrywane- kobietę się odszukuje w niej samej, ją się odkrywa, nie że można ją zgłębić bez nieskończonej miary. Delikatność traktowana, jak w przypadku pierwszego pocałunku, by zasmakować, lecz dotknąć swoją stopą jedynie powierzchni wody.

Są pragnienia większe i mniejsze, są rzeczy w które warto i trzeba wchodzi z potrzeby dobra. Są też i drogi na które decydujemy się wejść, bo są nieznane i póty nie wejdziemy - nigdy ich nie poznamy. Odsuwamy się wówczas od wyobrażeń na ich temat. Te wszystkie drogi, możliwości wyboru są bogactwem i dobrem wewnętrznym tego jednego konkretnie człowieka.
Jeśli ktoś pyta, bądź pisze o czymś - tylko stwierdza, to również pyta.., bo wszystko jest poruszeniem jednej rzeczywistości, jednego życia z drugim i zetknięcia się ich.
- Teraz dochodzi do mnie, że winienem pozostawiać, bynajmniej inicjały wskazujące na moją osobę.., co znaczy, że z czasem ja sam zmieniam stosunek, do "rzeczy", które zostały przyjęte jako istniejące w mojej głowie. Anatomii ich powstawania nie rozumiem, jak i skąd się "biorą".

Wcześniej tego nie dostrzegłem, podoba mi się pierwsza chwila, może taka istnieje, gdy chłopczyk zauważa dziewczynkę, wchodzi pod stół i zaczyna ją całować, zdecydowanie częściej bywa odwrotnie, to dziewczynki wchodzą pod stół za chłopczykami, chciałbym by tak było i teraz!, Pobiegłem za nią i gdy nagle upadła, przestałem biec, była na ziemi, z trawy której wokół było mnóstwo stworzyłem spadający latem śnieg, taka fantazja mnie ogarnęła, chyba jej się to nie podobało, zupełnie tego nie wiedziałem, teraz już jej się podoba, każda chwila wtedy taka była. Ktoś by mógł powiedzieć, że uciekamy tylko wtedy, gdy nie chcemy być złapani, gdy się czegoś boimy, tylko w ten sposób kobieta może nam to pokazać, Ona, One ciągle chciały by być gonione, chwytane. Upadłem i to był mój pierwszy taki raz, zacząłem słyszeć, że jej serce bije, nigdy nie sądziłem, że w takim bezruchu, bezczynności, może dziać się tak wiele, po raz pierwszy usłyszałem bicie jej serca. Nie mogłem przestać!, to było, jest moje największe odkrycie!!
Człowiek. Czy winniśmy być Jacyś?!, być w pełni określeni dla drugich!, być tą całością która przemawia za tym kim jesteśmy, gdzie koncentrują się nasze pragnienia i chęci, czy tym winniśmy być?!. I dla kogo, czy dla każdego?!, równię otwarci, równie dostrzegający człowieka w sposób iż reagujemy na niego, dozwalamy na pewne oddziaływania -kontakt!, czy winno to zachodzić tylko... i więcej, ciągle na gruncie tego iż jesteśmy ludźmi. Jestem człowiekiem i to co winno mnie kierować na drugiego człowieka to wszystko za czym przemawia moje Ja- człowieka. Tak jakby próbować odmówić kaczce... - by zaprzestała zbliżać się do wody żeby, zaprzestała być kaczką.
Wysiłek fizyczny integruje mężczyznę z nim samym, wysiłek, którego wynikiem jest zmęczenie - wysiłek umysłowy również. W jednym i drugim przypadku zachodzi proces niejako spalania, jak w przypadku spalania stopu, by uzyskać najczystszą próbę.
Subtelności - To dobre uczucia. To Przeniknie człowieka na pewien czas. I jest się póty przenikniętym póty, pozostanie w nim to na dłużej, bądź stanie się jak powietrze. Ta subtelność jest dobra i słuszna - to piękna barwa, która potrzebuje czegoś więcej niż przenikania i temu też ma służyć. 
Są kobiety, które kryją się, zdają się być równie nieuchwytne jak sarny. Przechodzą i wokół czuć rumianek. Mógłbym powiedzieć, że to rumiankowe kobiety, lecz nie zupełnie tak jest. Jedna z nich pewnego dnia miała dłonie jakich wcześniej nie czułem. Tak jak gdyby ta delikatność nie miała końca, jakby nie mogła się nazywać w określony sposób. Nie był to dotyk nawet pieszczotliwy, lecz koił, był najbardziej tajemniczy ze wszystkich. Pieszczoty wcale nie są "łatwe", to znaczy, bywają rożne. Można je dzielić na kategorie, podkategorie. Istnieją- jedne prawdziwe, inne, które się tam zbliżają, i jeszcze inne, które nigdy nie zaczną się zbliżać.
Między siłą ludzką, a słabością ciągle zachodzi pewna niezwykła relacja. Każda chciała by być oddzielna, oderwana od siebie, jak gdyby miała zachodzić w nich wrogość, kiedy to one obie, muszą istnieć obok siebie. Powodów jest wiele.
Kobiety mają pierwszeństwo. One pierwsze zauważają, że istnieje, coś takiego jak pocałunek. Jestem, co do tego przekonany. Wchodzą pod stół i szukają męskich ust. Później jest na odwrót - One wchodzą wszędzie, nawet się chowają i czekają na ..
Chciałbym u kresu życia móc powiedzieć jedno słowo, że kochałem, czy może inaczej, że kogoś zdołałem pokochać, choć z kolei chciałbym i sądzę pragnąłbym mówić, iż obdarzałem miłością ludzi. Jedynie to czyniłem, nie przez całe życie, lecz przez pewną jego część zdołałem kochać.
Gdybyśmy mieli kogoś pokochać. Wstałem dziś i o tym pomyślałem, że zrobię to - Nie budzę się, bynajmniej, nic mi o tym nie wiadomo, bym się budził z takim przeświadczeniem. Człowiek "wyzbył" się miłości w pewien sposób, tak, że winien dziś niestrudzenie ją zdobywać, szukać, pielęgnować!, tak by ciągle była w zasięgu jego serca. Prawdziwe człowiecze imię to miłość. Wszystkim w Święta Bożego Narodzenia życzę, by się nie bać, Iść za miłością. To przedziwne, lecz Ona spada z Nieba, istota człowieka jest zanurzona nie w tym świecie. - To jakby tylko szept pośród wielkiej wichury, lecz dobrze, że jest tylko szeptem pośród zgiełku i nieprawdy.

Mimo, że istniejemy wszyscy razem, to jednak każdy z osobna jest z innej krainy, z innego czasu. Czas inaczej mija dla każdego z osobna, czy wręcz płynie … I jest możliwe, by się spotkać w tej samej krainie, by one mogły się z sobą zderzyć, jak zderzyć może się głowa kobiety z mężczyzną z nieuwagi.
Nie sądziłem, proces twórczy jakim jest pisanie, później wejście w tą przestrzeń, jest niewątpliwie niezwykle. Bo mimo tego, iż fizycznie człowiek nie dokonuje tego przeskoku, to jednak to się dzieje, to jest pewną tajemnicą. I to potrafi zmienić człowieka. To odsłania prawdę o nim.



Czasami i częściej czujemy brak. Z pewnością jest to "Bóg", ciągle tak przychodzi! - jako cichy, przypuszczać byśmy mogli nieistniejący szept, lecz jest to największy brak duszy. Chciałem Ci napisać wsłuchaj się we "własne" szepty. Przychodzą myśli na wzór subtelnych, one płyną z niezwykłości i mają nas ożywiać.
Z mężczyzną jest jak z młodym winem, by mogło być dobre trzeba, by leżało pewien czas w odpowiednim miejscu!. Szczelnie zamknięte, lecz bardziej istotny jest jego smak, wszak i taka celowość leżakowania. Zatem trzeba zabiegać jedynie o smak!, a sam wiek nie wskazuje na to, czy może być ono dobre!. Smak jest czym innym, a jego kształtowanie zaczyna się gdy wino jest młode. I dobre wino je można zakosztować tylko raz. O pomieszczeniu będącym w głębi się nie mówi to tajemnica, podobnie jak receptura. I jest to wszystko pod powierzchnią ziemi zupełnie, jak gdyby tego nie było, lecz jest.
Dlaczego pytania są dobre?, Bym ja sam słyszał siebie?. W momencie gdy słowa są wypowiadane, w wychodzeniu ich z serca człowieka - one zapalają i wynoszą, uzewnętrzniają to, co wewnątrz, co sami musimy poznać. Ta mowa serca słyszalna przez nas dotyka naszego wnętrza.
Pomyślałem, że odstąpię od "fb" na pewien czas, i to zdaje się być zabawne, że ta myśl powstała, że jest potrzebą. "fb" jest "niepoważny" tak jak ten cały wirtualny świat jest taki. Tych światów jest kilkanaście. Pragnęło by się by to wszystko było organiczne. Wiele rzeczy przysłania nam dziś samych siebie, i to zdaje się być wielkim odkryciem, otóż takim nie jest. Człowiek stał się ekspertem w zapominaniu tego kim jest i dlaczego jest. Czego pragnie. W słowie dobro wszystko ma swój początek.
Jakże pociechą jest fakt, iż to myślenie o świecie, życiu - snucie na przeróżne tematy, jest równie moje, co ludzi których już na tym świecie nie ma i którzy są - że „wchodząc” czynie to idąc za kimś, że może niedaleko jest ktoś podobny . Dusza jest kojona myślą o takiej możliwości. Jest to możliwość i zarazem realność z pewnym zabarwieniem konieczności.
Zmartwychwstanie.
Poza niepojmowaniem czy istnieje coś jeszcze?, i poza niezrozumieniem, czy istnieje coś jeszcze?. Istnieje tylko pewne rozumienie, które zachodzi w sercu i umyśle człowieka. Ludzkie życie jest ciągłym pretekstem do tego, by poznawać Boga. Treścią życia nie jest poznanie, tak jak treścią nie może być poznanie człowieka, od początku do końca.

Zawsze mnie zastanawia jakim sposobem te linie łączące się niewytłumaczalnie tworzą określone kształty?, Skoro chwile wcześniej były nikłe. Co musi się stać i co zachodzi, że nagle nicość niknie, a możliwe jest stwarzanie. W umyśle zachodzą procesy równe ruchom wszechświata. Musi być w tym obecny boży pierwiastek.
Zauważyłem coś, nie wiem jak to się odbywa. Człowiek coś poznaje i odkrywa to. Istnieje to długo przed nim, wiele rzeczy istnieje przed nim, przed tym jak jest. Czasami to tylko jedno słowo, wyraz, który poruszy całość umysłu. "To" posiada pewną swoją barwę tak, że powietrze przestaje być przeźroczyste. Czasami wpadam w te niby "czarne dziury". Jak?, jak?.
Rozprawiać nad wolną wolą, to jak przyglądać się przelewaniu się wody. Wolna wola wiąże się z pewną intencjonalnością człowieka, która to zachodzi w jego umyśle i sercu. Jednocześnie sama wolna wola nie jest nazywana jako zła bądź dobra jest pewnym ludzkim instrumentem przez, który dopiero człowiek może i w wyniku którego czynić zło bądź dobro.
Wolna wola by była odpowiednio wykorzystana, potrzeba by była zanurzona w tym, co nazywamy mądrością w człowieku. Nie jest zatem ani pewną rozrzutnością ani też lekkomyślnością abyśmy zmieniali swoje wybory, wedle możliwości dysponowania wolą. Mogło by się okazać, iż raz nadana człowiekowi nie świadczy ona sama, działania ludzkie o roztropności i mądrości człowieka, a jedynie głupocie. Wolna wola jednocześnie korzysta z otaczającej nas rzeczywistości do stopnia, iż gdyby człowiek zapragną pofrunąć w górę sama wolna wola to zbyt mało, bowiem człowiek jest ciągle człowiekiem nie zatem ptakiem bądź kotem. Gdyby zapragną całe życie przebywać w klatce bez możliwości wyjścia nie pozbawiłby się posiadania wolnej woli, lecz stwierdziłby po 74 latach, że nadal jest bądź był głupcem. Co więcej!. Stwierdzić, by mógł, iż jest wolny. Wolność to bowiem stan umysłu, ducha, gdzie wręcz: to co miłością w człowieku mogło by wypłynąć w tym zamknięciu. Te zwroty dużej wagi, słowa są czymś z poza tego świata i należy je zestawiać z tym co poza ziemskie. Bowiem zamknięcie człowieka to ani nie pozbawienie go wolności ani nadanie mu jej. Do wszelkiej zmiany człowiek ma prawo przez wzgląd na to kim jest i czym ma możliwość dysponowania. Wolna wola jest czymś uprzednim, a o jej wadze świadczy to, iż możemy przybliżać się w stronę piękna jak i jego braku. Dochodzić wreszcie możemy do prawdy, że często jesteśmy głupcami!. I jakże należy pielęgnować i namnażać w życiu mądrości, posługiwać się rozumem, dbać o światło w naszych sercach. Słowo człowiek ma w sobie ogromną treść.

I czytam tak niekiedy te słowa wielkich, istotnie. I myślę mówiąc po tym - Tak. To jest prawdą i rzeczywistością, że te słowa nazywane "poezją", jakkolwiek inaczej, są osnową człowieka, nie przez wzgląd na pewną patetyczność istnieją, tylko bowiem są potrzebą każdego człowieka w którym te rzeczy istnieją.
Jesienne liście, które "lecą" z góry zdają się jedynie coś osuwać, coś przeobrażać, przekształcając rzeczywistość. I choć jest to, czyżby tylko pewna różnica temperatur?, różnica barw? - przekonanie , że nie tylko, jest silniejsze. Wiąże się to z pewną zmiennością w człowieku, jakby mogło to zmieniać jego stan. Nie jest on gorszy, żadna zmienność tak nie wpływa, nawet ta najbardziej sroga. Każda zmienność - Ona Budzi człowieka na nowo, jakby stwarza. Nie tylko jakby. Człowiek próbuje to zrozumieć wewnątrz siebie. Świat, zapach i barwa - kształty one nie pozwalają by można było się przyzwyczaić. Człowiek podlega tym samym prawom jeśli nie większym.