niedziela, 22 lutego 2015

W poszukiwaniu własnej duszy!

Miałem dziś deżawi, dlaczego miałem?, dlaczego tak pisze skoro mam je teraz, w tej chwili, to się dzieje. Teraz ma sens, że nosiłem to coś, co mogło by mi pomoc to zapisać. Wszedłem do jaskini i zacząłem ryć, uderzać tym ostrzem ściany, rysować symbole. 

Czy to, co mnie czasami niesie, to co przychodzi, jest, pochodzi od Boga?, cóż z tych wszystkich rzeczy, myśli, stanów, które mnie ogarniają jest Jego, a co może takim nie być?, Jeśli by tak w trudach swoich prosić o pomoc Boga można by rzecz, iż ją nigdy nie otrzymujemy, lecz jest On z nami w każdej innej chwili, której się nie spodziewamy, co to są za chwile?, 

Dziwi mnie to wszystko, co mnie spotyka, ta barwa, kształty, rzeczy, które jeszcze nie istnieją, wiele rzeczy jest takie tylko dla mnie. Chyba mogę się czuć ciągle przez to jakby dotykany przez Boga. Jest w tym patrzeniu, dostrzeganiu zmysłami niekiedy dziwna aura, kolor, zdaje się być nie tak częsty, który nie koniecznie zgodny jest z tym jakie coś jest! Ciągle zapytuje, jaki właściwie jestem?, bo nie znajduje końca, to przez ciekawość, która mnie do tego skłania. Od pierwszego oddechu, który miał miejsce ponad 20 lat temu - wcześniej od pierwszej chwili, gdy zaistniałem, zostało mi dane to wszystko czym jestem, tak iż tej pomocy od Boga w wielu chwilach mógłbym nie oczekiwać, została mi dana w postaci tego czym już jestem. Jest we mnie pewna tendencja, siła, rzec to mnie napędza, w chwilach być może w których najbardziej tego potrzebuje, tak, że każe mi to robić i działać w sposób temu podległby jako pewna zgodność, którą w sobie względem tego upatruje. Czyż celem wobec tego nie jest to, aby ten dostrzegalny stan mógł istnieć we mnie przez szereg chwil życia?, nie tylko czasami?, Tak jakby to mogło mnie prowadzić, jakby to było właściwą mi naturą?, lecz natura ona to ścierana jest raz po raz z tym, co mogło by ją chamowaci, nie dozwalać by mogła się rozwijać. Winienem robić użytek wielokrotnie z możliwości myśli, modlitwy, wysiłku, który i odzwierciedla się w pewnym działaniu naszej fizyczności asymilacji tego, co jest teraz wokół mnie, by ta rzeczywistość mogła z nas czerpać, nie na odwrót. 

Wnętrze człowieka winno być nieustanie pielęgnowane do kształtu, poziomu, iż gdyby się okazało, iż nic nie mamy i to piękno świata, ludzi których możemy ujrzeć, nie następuję, wręcz jest wokół nas pustka. Siła, która nas mogła by wówczas prowadzić - to nasze wnętrze. Upatruje, iż nasza duchowość, ona stanowi zbroje, iż nic złego nie może nas dosięgnąć. W czym leży ta myśl, iż mógłbym zmieniać to wszystko?, nadawać światu barwy?, czyż miałbym się tego obawiać, czy wręcz odwrotnie, oddać się temu?, Czuje, że to możliwe, może to kształt mężczyzny dany mi od Boga. Wówczas mógłbym się zwać czarodziejem Boga!, choć to nazywanie budzi niezgodność, nadto wynika z nadania jej przez kulturę, z pewnością brzmi niewystarczająco. Czy mogę być tego pewien?, pozostawiłbym tą wspaniałość, może stanowić to niesłychaną motywacje do działania, wpisana w to konsekwencja dozwoliłaby na działanie piękna na miarę ludzką. Czuje, że gdyby ten stan mógł trwać, istotnie jest to możliwe i muszę podążać właśnie tam, wówczas ta siła oddaliła by, z całą pewnością oddalała by słabość. Tak musi i w tym też istnieć słabość, tylko przez nią dozwolona jest siła, ona to stanowi niewyczerpane źródło. Istnieje w tym wymiar wielbienia Boga, musi istnieć. Świadomość tego jest podłożem, które wszystko inne musi warunkować. 

W poszukiwaniu własnej duszy! Czuje jakbym już kiedyś jeśli nie był taki, to wiem, że zostało mi to odebrane, to zespolenie się z nią – z duszą, z Bogiem. Odnalezienie tego niech i mi zajmie całe życie, lecz będę wiedział, że to Jestem Ja. Czyż przy tym wszystkim inne rzeczy, nie stają się małymi?, lecz są potrzebne, dozwalają być pokornym. Bym znajdywał przez to drogę do pokory. By mi łatwiej przychodziło radzenie sobie z tym wszystkim, co jest teraz moim życiem, pracą, problemami z nią związanymi, aspiracjami, by nad tym mogła istnieć ta większa dążność, lecz bym i te mniejsze sprawy mógł domykać. By mi na nich zależało, bym mógł przez nie stawać się szlachetnym. Bym proszę Boże pamiętał o tym kierunku!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz